Podobne rzeczy podziały się z tkaninami, które mimo mocnych zdecydowanych kolorów nabrały szlachetności poprzez efekty przetarć, połysków i wyblaknięć.
W tapetach podobały mi się te własnie, które imitowały ścianę w indyjskim pałacu, lekko posrebrzoną, ale podniszczoną przez czas.
W ogóle indyjskie inspiracje były powodem powstania kolekcji Amrapali i mnóstwo w niej barw, kwiatów, pasów i połysków.
A to co ja najbardziej lubię w katalogach tej firmy i ich aranżacjach, to totalna bezczelność wręcz w łączeniu wszystkiego: nowego ze starym, kwiatów z pasami, kwiatów z kwiatami, pasków z kratką i kwiatków z kratką i kwiatami a na koniec różu z czerwienią.
Coś pięknego!!
Mój ukochany zaglądając zza mych pleców burknął "ale to ohydne, chcesz to pokazać?"
Chcę i niniejszym pokazuję :)
Bardzo lubię DG. Nigdy nie mogę się oprzeć tym chwostom (u Ciebie to ten niebieski w pierwszym rzędzie) Milutkie są.
OdpowiedzUsuńNo właśnie wczoraj dowiedziałam się że to nazywa się "chwosty" :)
OdpowiedzUsuńbardzo bezczelne, ocierające się o kicz:) Po prostu zjawiskowe!
OdpowiedzUsuń