Będąc świadkiem powstawania wnętrz, które najpierw tworzę w swojej głowie, przechodzę kilka "faz świadomości". Na początku wiem, że będzie pięknie i cała energie przeznaczam na przekonanie innych do moich pomysłów, potem martwię się jak długo nie widać efektu, a na koniec przychodzi ten moment przyjemnego zadowolenia i satysfakcji.
Każdego najbardziej interesuje to, co na koniec zostanie po zakończonej współpracy. Ja jednak uwielbiam te wszystkie momenty "rodzenia się" pojedynczych elementów, zmian jakie powstają wewnątrz czterech pustych ścian i nieatrakcyjne "półprodukty", niedokończone jeszcze łazienki, przypruszone pyłem podłogi.
W tym poście złożyłam zdjęcia z kolejnych etapów powstawania mieszkania, nad którym pracowaliśmy ponad pół roku, ale efekt końcowy okazał się niezwykle przyjemny.
Wnętrza te nie miały być ani rewolucyjne, ani awangardowe, tylko ciepłe, domowe i pełne zbieranych przez lata "skarbów", tj. dębowy kredens, secesyjna szafa czy mosiężna lampa.
Na początek wspomniana szafa i korytarz o którym niedawno pisałam tutaj :
Sypialnia :
Łazienka :
Pokój dziewięciolatka :
Kuchnia :
Jadalnia :
i jeszcze dwie łazienki :
Więcej zdjęć z opisywanej realizacji jest na mojej stronie : magdalenasobula.pl